Irena Grodzka - setne urodziny pełne wspomnień i wdzięczności
20 grudnia 2024 roku Pani Irena Grodzka, znana w swojej społeczności z wielkiej życzliwości i pracowitości, obchodziła swoje setne urodziny.
W urodzinowym przyjęciu uczestniczyli najbliżsi seniorki. Najlepsze życzenia, kwiaty oraz drobny upominek z okazji urodzin przekazał dostojnej Jubilatce także burmistrz Łap Krzysztof Gołaszewski oraz zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego Magdalena Mojkowska.
Listy gratulacyjne z okazji setnych urodzin przesłali także premier Donald Tusk oraz wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.
Pani Irena Grodzka urodziła się w 1924 roku we wsi Truskolasy Stare, w rodzinie Jamiołkowskich. Jej życie pełne jest niezwykłych przeżyć, które odzwierciedlają siłę charakteru, odwagę i niezłomność w trudnych czasach.
Trudne początki życia
Irena przyszła na świat w trudnym okresie międzywojennym. Już jako mała dziewczynka, w wieku zaledwie pięciu lat, musiała zmierzyć się z ogromnym bólem - zmarła jej mama, wspaniała kobieta, ciepła i pomocna, znana w całej wsi z życzliwości i troski o innych. Jej śmierć na zapalenie płuc pozostawiła w małej Irenie głęboki ślad, ale dzięki ogromnej miłości i opiece, jaką ofiarowała jej ciotka, życie Ireny nabrało nowego kierunku. Ciotka - siostra matki, zdecydowała się poślubić jej ojca Napoleona Jamiołkowskiego, nie tylko zaopiekowała się nią i jej braćmi, ale także obdarzyła ich uczuciem, które sprawiło, że czuli się kochani i bezpieczni. Dzięki jej pomocy rodzina przetrwała najtrudniejsze chwile. W pamięci Ireny Grodzkiej została zapamiętana jako wspaniała osoba, która dbała o to, by nigdy niczego im nie zabrakło.
Wojenne doświadczenia
Czasy, w których dorastała Irena, nie były łatwe, II wojna światowa, która nadeszła, przyniosła ogromne zagrożenie. Ojciec Ireny, Napoleon Jamiołkowski, pełnił funkcję sołtysa we wsi Truskolasy Stare, będąc szanowanym i sprawiedliwym człowiekiem. Jego heroiczna postawa w obliczu wojny przeszła do historii. Kiedy Niemcy nakazali wyznaczenie chłopca do pracy przymusowej, Napoleon, mimo ogromnego ryzyka, wybrał swojego syna Eugeniusza. Chłopak przetrwał wszystkie trudności wojenne, mimo wyniszczenia ciała, wracając szczęśliwie do domu. Ojciec był też człowiekiem bardzo odważnym, pomagał wszystkim, bez względu na wiek, rasę czy płeć. Pomagał również rodzinie Żydowskiej, która dzięki jego szlachetnej postawie znalazła schronienie pod jego dachem, korzystając z dobrodziejstw i urodzaju, jakie przynosiła uprawiana przez rodzinę Jamiołkowskich ziemia. Irena sama, jako młoda dziewczyna, żyła w ciągłym strachu i niepewności. Wiele nocy spędzała ukrywając się w lasach i okopach, starając się uniknąć niemieckich żołnierzy. Rodzice dbali o to, by była jak najmniej zauważalna - niejednokrotnie ubierana w brzydkie ubrania, brudna sadzą, tuszowała urodę, by nie stała się celem niemieckich żołnierzy. Irena była piękną młodą kobietą, a jej bezpieczeństwo było priorytetem dla Ojca i Macochy.
Życie po wojnie
Po zakończeniu wojny, w 1949 roku, Irena wraz z rodziną przeprowadziła się do Łap. Tu kontynuowała naukę i mimo trudnych warunków, wykazała się niezwykłą determinacją. Choć wojenne zawirowania nie pozwoliły jej na pełne ukończenie edukacji, jej wola przetrwania i praca na roli z ojcem pozwoliły jej odnaleźć swoje miejsce w życiu.
W 1964 roku Irena wyszła za mąż za mężczyznę, który podzielał jej pasję do pracy na roli. Choć na co dzień pracował również jako kolejarz w ZNTK Łapy. Wspólnie wybudowali dom w Łapach Witach, który stał się ich rodzinnym gniazdem. Irena dbała o to, by jej syn Bogusław, który przyszedł na świat w 1965 roku, miał wszystko, czego potrzebował do szczęśliwego dzieciństwa. Ciężka praca na roli, codzienne obowiązki, ale też miłość i troska o rodzinę - to były fundamenty jej życia.
Świadek trudnych wydarzeń - Proces Husara w Łapach
Po wojnie Irena doświadczyła kolejnego traumatycznego wydarzenia, które towarzyszyło jej przez całe życie. W 1953 roku była świadkiem procesu Kapitana Kazimierza Kamieńskiego - Huzara, który odbył się w sali parafialnej w Łapach. Było to wydarzenie, które głęboko wstrząsnęło społecznością. Mężczyzna, który walczył o wolność i sprawiedliwość w trudnych czasach powojennych, stanął przed sądem w atmosferze napięcia i niepewności. Proces Huzara był szczególnie trudnym przeżyciem dla Ireny, która, mimo że była jeszcze młodą dziewczyną, z pełną świadomością przeżywała tę sytuację. To doświadczenie wywarło na niej ogromne wrażenie i na zawsze pozostało w jej pamięci, stanowiąc nieodłączną część jej życia.
Duma i wdzięczność za całe życie
Setne urodziny Ireny Grodzkiej to czas refleksji nad jej niezwykłym życiem, pełnym wyzwań, ale także pełnym miłości, poświęcenia i szacunku dla drugiego człowieka. Irena, mimo trudnych warunków w jakich przyszło jej żyć, zawsze potrafiła czerpać radość z małych rzeczy i nie tracić nadziei na lepsze jutro.
Dziś, w gronie bliskich i przyjaciół, Irena Grodzka może z dumą patrzeć na swoje życie - życie, które było pełne pracy, miłości do rodziny i oddania dla swojej wsi, oraz społeczności. Jej historia jest świadectwem niezłomności ludzkiego ducha, a jej 100-letnia obecność wśród nas to dar, który cenimy i szanujemy.
Życzymy Pani Irenie kolejnych lat pełnych zdrowia, spokoju i radości w gronie najbliższych!
Iwona Chmielowska