4 czerwca przypada ważna data w najnowszej historii Polski. Dzień Wolności i Praw Obywatelskich

wtorek, 04 czerwiec 2024

4 czerwca przypada 35. rocznica czerwcowych wyborów.

4 i 18 czerwca 1989 r. odbyły się pierwsze w powojennej historii Polski częściowo wolne wybory do Sejmu i całkowicie wolne wybory do Senatu. Z tej okazji Sejm 24 maja 2013 r. podjął uchwałę ustanawiającą 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich.

W uchwale podkreślono, że w czasie wyborów 4 czerwca 1989 r. karta wyborcza zastąpiła siłę, a wynik głosowania zapoczątkował proces uwalniania się Europy od komunizmu. - Było to symboliczne zwycięstwo pokoleń Polaków, którzy nigdy nie pogodzili się ze zniewoleniem. Było to zwycięstwo „Solidarności”, przeciwko której w grudniu 1981 r. władza wysłała czołgi, chcąc siłą złamać narodowego ducha wolności - czytamy w dokumencie.

Wybory parlamentarne 4 i 18 czerwca 1989 r. zostały przeprowadzone zgodnie z zasadami uzgodnionymi w trakcie rozmów Okrągłego Stołu. W ich wyniku wybranych zostało 460 posłów na Sejm PRL oraz 100 senatorów do nowo utworzonego Senatu PRL. Wybory te zakończyły się zdecydowanym zwycięstwem opozycji solidarnościowej. Polska stała się pierwszym państwem tzw. bloku wschodniego, w którym przedstawiciele opozycji demokratycznej uzyskali wpływ na sprawowanie władzy. To wydarzenie jest uznawane za  przełomowy moment dla procesu przemian politycznych w Polsce.

W uchwale czytamy - Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, przekonany o szczególnym znaczeniu tej daty dla Polski – suwerennego i demokratycznego państwa wolnych i świadomych swoich praw obywateli, ogłosił dzień 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich.

Źródło: sejm.gov.pl

4 czerwca 1992 r. odwołano rząd premiera Jana Olszewskiego tzw. "nocna zmiana". Przyczyną odwołania była sprawa lustracji życia publicznego w Polsce.

Fragment przemówienia premiera Jana Olszewskiego w Sejmie, 4 czerwca 1992 r., w nocy:

„Ale służba publiczna to nie jest przyjemność. Jeżeli ktoś się jej podejmuje, musi być na wiele gotowy. I nie może to mnie wyprowadzić z równowagi. Jeżeli dzisiaj mówię, że nie składam w tym momencie rezygnacji – mimo że mam tych doświadczeń w ciągu ostatnich miesięcy, a zwłaszcza tygodni, serdecznie dosyć – to oświadczam, że nie składam rezygnacji. I z pełną świadomością stawiam przed wami, posłowie, to zadanie, abyście według własnego sumienia głosowali za lub przeciw odwołaniu tego rządu. Czynię tak w przekonaniu, że od dzisiaj stawką w tej grze jest coś innego niż tylko kwestia, jaki rząd będzie w Polsce wykonywał ten budżet do końca roku.
 
Że w grze jest coś więcej, że w grze jest pewien obraz Polski, jaka ona ma być. Może inaczej – czyja ona ma być. Jest Polska, była Polska przez czterdzieści parę lat – bo to jednak była Polska – własnością pewnej grupy. Własnością z dzierżawy, może nawet raczej przez kogoś nadanej. Po tym myśmy w imię racji, własnych racji politycznych, zgodzili się na pewien stan przejściowy. Na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie i nasza, i nie całkiem nasza.
 
I zdawało się, że ten czas się skończył. Skończył się wtedy, powinien się skończyć, kiedy uzyskaliśmy władzę pochodzącą z demokratycznego, prawdziwie demokratycznego wyboru. A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło, że jednak wiele jeszcze trwa i że to, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć. To się będzie rozstrzygało także w jakiejś mierze, w jakiejś cząstce dziś – tutaj, na tej sali.
 
Ja chciałbym stąd wyjść tylko z jednym osiągnięciem. I jak do tej chwili mam przekonanie, że z nim wychodzę. Chciałbym mianowicie, wtedy kiedy ten gmach opuszczę, kiedy skończy się dla mnie ten – nie ukrywam – strasznie dolegliwy czas, kiedy po ulicach mojego miasta mogę się poruszać tylko samochodem albo w towarzystwie torującej mi drogę i chroniącej mnie od kontaktu z ludźmi eskorty, że wtedy, kiedy się to wreszcie skończy – będę mógł wyjść na ulice tego miasta, wyjść i popatrzeć ludziom w oczy.
 
I tego wam – Panie Posłanki i Panowie Posłowie – życzę po tym głosowaniu”.


 

Plakat Solidarności, nawiązujący do kadru z filmu „W samo południe” stał się jednym z symboli wyborów kontraktowych. Pojawił się jednak dopiero 4 czerwca i wyłącznie w Warszawie, dlatego że opóźnił się jego druk we Francji (źrodło: Wikipedia)